Kategorie
Opinie

104. rocznica utworzenia Tymczasowego Rządu Ludowego RP

Artykuł poniżej zawiera treść przemówienia tow. Oskara Mieczkowskiego wygłoszonego 6 listopada w Gdańsku, podczas obchodów 104. rocznicy utworzenia przez Ignacego Daszyńskiego Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej.

104 lata temu, 7 listopada 1918 r., Ignacy Daszyński utworzył pierwszy rząd niepodległej Polski po latach zaborów. W skład rządu, nazywanego ludowym, weszli reprezentanci czołowych stronnictw politycznych ówczesnej Polski – reprezentujące interesy polskich robotników, chłopów oraz inteligencji miejskiej.  

Ignacy Daszyński był socjalistą i prawa ludzi pracy dla rządu Daszyńskiego były wartością najwyższą.  W listopadzie 1918 roku mówił tak:

“Robotnik nie może pozostawać ofiarą wyzysku kapitalistycznego. Kopalnie, koleje, wielkie lasy i wielkie zakłady przemysłowe muszą stać się własnością narodu. Wszędzie musi być zaprowadzony ośmiogodzinny dzień pracy i rząd opracowuje już odpowiedni projekt prawa. Robotnicy muszą być dopuszczeni do udziału w zarządzie i kontroli przedsiębiorstw przemysłowych. Klasa robotnicza winna sama myśleć o tym, by z czasem była zdolną do objęcia całkowicie zarządu przemysłu w swoje ręce.” 

Rok temu, gdy świętowaliśmy poprzednią rocznicę odzyskania niepodległości, spotkaliśmy się jeszcze pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego, ponieważ nigdzie w Gdańsku nie było miejsca poświęconemu pierwszemu premierowi międzywojennej Polski.  

Cieszy więc inicjatywa koleżanek i kolegów z partii Razem – bo to dzięki ich petycji do Rady Miasta możemy dziś uczcić tę ważną datę w miejscu poświęconym Daszyńskiemu, którego śmiało można nazwać jednym z ojców polskiej niepodległości. 

Należy cieszyć się z upamiętnienia człowieka, którego ideały i pomysły na Polskę są dziś nieomal wyparte ze zbiorowej świadomości. To ważne, by przypominać, że socjalizm dał podwaliny pod niepodległość naszego kraju i że myśl socjalistyczna była obecna w Polsce znacznie dłużej, niż chciałaby tego prawicowa propaganda. 

Ważne też, by przy takich okazjach przypominać, że socjaliści wtedy i socjaliści dziś mieli te same cele – równość każdej osoby i wolność dla wszystkich, a nie tylko dla klasy posiadaczy. Twierdzenia o tym, jakoby PiS i prawica były spadkobiercami przedwojennego PPS należy włożyć między bajki. 

Przecież w agendzie rządu ludowego znalazł się szereg postępowych reform, całkowicie obcych „współczesnym” konserwatystom: 

  • całkowite równouprawnienie wszystkich obywateli bez różnicy pochodzenia, wiary i narodowości,  
  • wolność sumienia, druku, słowa, zgromadzeń, pochodów, zrzeszeń, związków zawodowych i strajków  
  • skrócenie czasu pracy do 8 godzin dziennie,  
  • ochrona socjalna pracowników – ubezpieczenie na wypadek bezrobocia, choroby i starości 
  • reforma rolna,  
  • upublicznienie kluczowych gałęzi przemysłu, dróg i lasów,  
  • zapewnienie taniej żywności w oparciu o organizacje samorządowe i społeczne, 
  • wprowadzenie świeckiego szkolnictwa. 

Łatwo zauważyć, że postulaty te w znacznej części są ciągle aktualne. Wartość naszej pracy wzrosła wielokrotnie, a wciąż pracujemy po 8 godzin – realnie za mniejsze pieniądze. Ochrona zdrowia i system emerytalny chwieją się w posadach. Olbrzymie obszary rolne są we władaniu wielkiego prywatnego kapitału, a zwykli rolnicy są przez sytuację ekonomiczną zmuszeni do pracy na polach wielkich posiadaczy, nie inaczej niż chłopi u szlachty. Kluczowe gałęzie gospodarki podporządkowane są nie interesowi publicznemu, a prywatnym interesom garstki kapitalistów. Szkolnictwo jest dla rządzących narzędziem szerzenia swojej reakcyjnej, ultrakatolickiej ideologii. Zwykli pracownicy i pracownice pozbawiani są, kawałek po kawałeczku, kolejnych zabezpieczeń, wolności i praw, a obie prawicowe megapartie, rządzące w Polsce naprzemiennie od 2007 roku mają w tym swój udział. 

Może warto więc zastanowić się jak to się stało, że nie udało się trwale zrealizować postulatów rządu Daszyńskiego, mimo upływu przeszło 100 lat. 

Narzucana nam przez system edukacyjny wizja historii wymaga jasnego podziału na bohaterów i złoczyńców. Gdy chodzimy do szkoły, opowiadane są nam historie o tym, jak wpływowe jednostki – często wręcz karykaturalnie dobre lub złe – kształtowały otaczający ich świat.  

Jako ludzie lewicy powinniśmy zweryfikować to podejście. Ludzie bardzo rzadko, może wręcz nigdy, są kryształowo czyści lub jednoznacznie źli. Przede wszystkim zaś są produktami swoich czasów, wartości, które ich otaczały, swojego otoczenia i aktualnej wiedzy o świecie – można by rzecz, że to, jak postępują ludzie w znacznej mierze zależy od obiektywnych warunków materialnych, w jakich się znaleźli. To nie wielcy kształtują świat, a raczej świat kształtuje wielkich, którzy stają się ucieleśnieniem idei i ruchów obecnych wokół nich, które przecież byłyby obecne nawet pomimo nich. 

Mówiąc o historii, nie powinniśmy przejmować dominującej narracji o bohaterach i złoczyńcach. Nie możemy poprzestawać na obsadzaniu tych ról innymi aktorami. Powinniśmy zamiast tego skupić się na faktach, realnych wydarzeniach oraz ich konsekwencjach. I na tej podstawie wyciągać wnioski, by nie powtórzyć błędów naszych poprzedników. 

Premier Ignacy Daszyński owszem, był wielkim człowiekiem – ale był tylko człowiekiem. Jak każdy człowiek, popełniał również błędy. Czy gdyby bardziej stanowczo zażądał od Piłsudskiego uznania rządu ludowego, udałoby mu się zrealizować w pełni swoje postulaty? Czy gdyby współpracował z oddolnymi radami robotniczymi powstającymi spontanicznie w niektórych zakładach pracy zamiast nakazywać im samo-rozwiązywanie się, moglibyśmy wytworzyć w Polsce własny rodzaj gospodarki socjalistycznej, jakościowo inny od radzieckiej? Czy gdyby socjalistyczny rząd utrzymał się wystarczająco długo, by stworzyć trwałe podwaliny pod realną demokrację, to czy 2 RP stoczyła się później w autorytaryzm? 

Na te i podobne pytania nigdy nie uzyskamy odpowiedzi, ale zastanowienie się nad nimi pozwala nam na wyciągnięcie wniosków adekwatnych do naszej współczesnej sytuacji. Musimy uświadomić sobie, że nadmierna spolegliwość i koncyliacyjne podejście były historycznie zgubą dla lewicowych ruchów i postulatów. Nasze cele – równość, wolność i sprawiedliwość dla wszystkich – mają potężnych i nieustępliwych przeciwników, których nie da się przekonać do naszych racji jedynie siłą słusznych argumentów. Siły reakcji i kapitału mają nad nami przewagę i nie wahają się używać przemocy by bronić swoich interesów, jeśli tylko uważają, że ujdzie im to sucho. 

Świat oczywiście zmienił się w ciągu ostatnich 100 lat. Inna jest wrażliwość przeciętnego człowieka i inne są metody walki, po które sięgamy i możemy sięgać. Jednak to, co łączy naszą epokę z epoką Daszyńskiego to konieczność pilnych i rewolucyjnych zmian. Podobnie jak 100 lat temu ustępstwa na rzecz klasy posiadającej doprowadziły ostatecznie do autorytarnych rządów prawicy w Polsce i w dużej części Europy – a potem do najgorszej wojny, jaką widział świat – tak i dzisiaj zagrożenie dla demokracji, dla pokoju, a nawet dla życia na Ziemi jako takiego – są niestety realnymi, ciążącymi nam nad głowami zagrożeniami. 

Dlatego też cieszmy się z upamiętniania historycznych socjalistów, przypominajmy o ich osiągnięciach, ale również wyciągnijmy wnioski z ich niepowodzeń. Nigdy nie będzie „odpowiedniego czasu”, by przeprowadzić gwałtowne, progresywne zmiany społeczne, jakich socjaliści żądają od ponad stu lat. Nie oznacza to jednak, że możemy rezygnować z walki o ich realizację.  

Pewnie i sam Daszyński o tym w pewnym sensie wiedział, pisząc w swoim testamencie politycznym z roku 1936:

“Pracowałem całe życie z robotnikami. Im zawdzięczam, że praca moja nie poszła na marne, ku nim z ostatnią myślą się zwracam, żegnając się z nimi. Mam nadzieję niezłomną, że życie ich stanie się lżejsze, że będą silni i zdrowi moralnie, że urzeczywistnią wspólne ideały. Żegnam towarzyszy i przyjaciół, z którymi tyle współpracowałem wspólnie, i proszę ich o życzliwą pamięć dla tych wspólnych wysiłków. Wszystkich proszę o przebaczenie mych błędów i niepamiętanie cierpień, które im w życiu wyrządziłem.” 

Wyciągnijmy więc wnioski i żądajmy niemożliwego. Bądźmy nieustępliwi w dążeniu do lepszego świata. Historia jeszcze się nie skończyła i tylko od naszych wysiłków zależy, czy ruszymy z posad bryłę świata, czy historia znowu się powtórzy.  

Polscy socjaliści XIX i XX wieku obiecali nam niepodległość i socjalizm. Cieszmy się z tego, że pierwsze udało im się wywalczyć – i zróbmy wszystko co możemy, by spełnić wreszcie drugą część ich obietnicy! 

Dodaj komentarz