Dlaczego transport publiczny powinien być tani, a najlepiej bezpłatny, i powinien docierać do każdego możliwego zakątka i jak pomaga to w ratowaniu naszej planety?
Od dekad polską (i nie tylko) opinią publiczną zawładnęło myślenie o komunikacji publicznej wyłącznie w prostej kategorii opłacalności. Neoliberalni ekonomiści i samorządowcy jak mantrę powtarzają, że „nic nie ma za darmo i komunikacja musi się zwracać w biletach, a przynajmniej do pewnego stopnia”.
Oczywiście, jest to wierutna bzdura.
Biznesowe podejście i jego konsekwencje
Samorządy to nie biznesy, a instytucje publiczne zostały powołane w celu realizacji potrzeb społecznych. Muszą brać pod uwagę zdecydowanie szerszą perspektywę czasową oraz przede wszystkim to, jakie zyski i straty pozafinansowe przyniesie ich działalność w określonym obszarze — np. jakie będą koszty społeczne.
Dla przykładu: jeżeli miasto obetnie linię nocną, którą pracownicy dojeżdżali z okolic do miejscowej fabryki na nocną zmianę, wielu z nich praktycznie z dnia na dzień będzie musiało zacząć dojeżdżać własnymi samochodami, o ile takowe mają i o ile będzie ich na to stać. Być może będą musieli zrezygnować z pracy na nocną zmianę, rozważyć podjęcie pracy w innym miejscu lub nawet migrację do innego miasta. Przykładów, gdzie sytuacja jest podobna, można przytoczyć więcej — zmieniają się jedynie pojedyncze elementy układanki.
Brak transportu zbiorowego to problem dla lokalnych społeczności. Likwidacja kolejnych połączeń kolejowych i autobusowych po przemianach ustrojowych przyczyniła się do wzrostu bezrobocia w wielu zakątkach Polski. Z czasem spowodowała też migrację – zwłaszcza młodych osób – w poszukiwaniu pracy. To z kolei zmniejszało wpływy budżetowe do kas lokalnych samorządów.
Cięcia wydatków na transport i podwyżki cen biletów przyczyniają się także do problemu z zakorkowanymi drogami w miastach i na ich przedmieściach. Mieszkańcy, pozbawieni rozsądnej oferty transportowej, są w naturalny sposób zmuszeni do migracji ze swojego dotychczasowego miejsca zamieszkania lub do przesiadki do prywatnych aut.
Zbiorkom jest ekologiczny
I to tutaj dotykamy sedna związku transportu publicznego z ochroną środowiska. Jak wiadomo, indywidualny transport samochodowy powoduje, że niewielka liczba pasażerów w pojazdach zajmuje nieproporcjonalnie dużo miejsca na drogach. Do tego dochodzą wysokie emisje dwutlenku węgla, siarczanów i innych trujących gazów, które uwalnia do atmosfery każda rura wydechowa. Emisje te szkodzą zdrowiu nas wszystkich i zwiększają udział gazów cieplarnianych w atmosferze, co powoduje dalsze ocieplanie się klimatu na Ziemi i towarzyszące temu liczne negatywne skutki.
Nawet wysokoemisyjny transport zbiorowy sprawia, że szkoda dla środowiska jest zdecydowanie mniejsza niż w przypadku podróży tej samej ilości pasażerów samochodami osobowymi, którymi podróżuje się najczęściej w pojedynkę, a rzadko z pełnym obłożeniem.
Jeżeli chcemy zmniejszyć hałas w miastach, zwiększyć bezpieczeństwo na drogach, zmniejszyć ilość pojazdów i walczyć z korkami, to jedynym sposobem są inwestycje w nisko- i zeroemisyjny transport zbiorowy, który jest dostępny na każdą kieszeń i spełnia potrzeby lokalnych społeczności, podnosząc w ten sposób ich komfort życia. Bajki o tym, że w miastach trzeba poszerzać i rozbudowywać jezdnie dla indywidualnego transportu samochodowego, albo że „nie stać nas na to” lub „kto za to zapłaci!?” musimy stanowczo odrzucić.
Mit samochodów elektrycznych
Tak samo jak to, że wszystko załatwią prywatne inwestycje w „zieloną motoryzację”. Nie każdego stać na zakup samochodu elektrycznego lub hybrydowego. Ponadto produkcja samochodów elektrycznych i hybrydowych wymaga większej ilości surowców, zwłaszcza pierwiastków ziem rzadkich, takich jak np. lit, służący do produkcji baterii i silników, co powoduje większy ślad węglowy i większe szkody dla środowiska przy wydobyciu surowców, najczęściej w krajach globalnego południa przez wielkie międzynarodowe korporacje, które za nic mają przestrzeganie prawa pracy i wypłacanie godnych wynagrodzeń.
Ku ekologicznej, wspólnej przyszłości
Nie stać nas na zatłoczone ulice miast i przedmieść, zanieczyszczone powietrze oraz hałas generowany przez indywidualny transport. Włodarze miast powinni poszerzać chodniki dla pieszych, zwiększać pasy zieleni i budować bezpieczne trasy rowerowe.
Należy promować korzystanie z transportu publicznego jako realną alternatywę dla samochodów osobowych, sukcesywnie rozbudowywać infrastrukturę i poszerzać ofertę. Zarówno jeśli chodzi o kolej, szybkie połączenia aglomeracyjne, publiczny transport miejski, jak również powiatową i gminną komunikację autobusową.
Rozwój transportu publicznego to walka z wykluczeniem komunikacyjnym, bezrobociem, zwiększenie perspektyw zawodowych wielu osób, jak i sposób na ograniczanie naszego negatywnego wpływu na klimat. To także poprawa jakości życia mieszkańców zarówno wsi, jak i miast — mniejszy hałas, więcej zieleni, większe bezpieczeństwo na drogach i w ich okolicach oraz więcej przyjaznych przestrzeni wspólnych, dostępnych dla każdego.