Kategorie
Publicystyka

Prawdziwy koszt monarchii

Mija tydzień od koronacji Karola Windsora na króla Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej oraz 14 innych królestw wspólnotowych – wydarzenia, które również w Polsce wzbudziło spore zainteresowanie. Rodzina Windsorów znana jest w Polsce głównie z magazynów plotkarskich, ale dla klasy pracowniczej w Wielkiej Brytanii jest nieznośnym pasożytem. Nasłuchaliśmy się, że brytyjska monarchia to tylko taka niegroźna tradycja, nie mająca większego wpływu na życie Brytyjczyków, a ponadto przynosząca temu krajowi pokaźne wpływy z turystyki i sprzedaży gadżetów. Sprawdźmy więc, czy rzeczywiście tak jest.

Niegroźna tradycja

Historia Wielkiej Brytanii jest historią okrutnych podbojów, kolonializmu i imperializmu. Chociaż w latach po II Wojnie Światowej większość kolonii brytyjskich uzyskało niepodległość lub częściową suwerenność, to tradycja monarchii jest reliktem i bezpośrednim odwołaniem do czasów, w których Brytyjczycy kierowali jednym z najbardziej zbrodniczych imperiów w dziejach świata.

Szacuje się, że tylko w latach 1881 – 1920 brytyjski kolonializm doprowadził w Indiach do 100 milionów przedwczesnych śmierci. W 1943 roku polityka Winstona Churchilla doprowadziła zaś do klęski głodu w Bengalu i 3 milionów ofiar śmiertelnych w ciągu tylko jednego roku.

Dla zrozumienia skali brytyjskiego rozboju, warto przypomnieć, że oprócz Indii, będących drugim najludniejszym krajem świata, niepodległość od Wielkiej Brytanii uzyskały również: Afganistan, Antigua i Barbuda, Bahamy, Bahrajn, Barbados, Belize, Botswana, Brunei, Cypr, Dominika, Egipt, Eswatini, Fidżi, Gambia, Ghana, Grenada, Gujana, Irak, Jamajka, Jemen, Jordania, Katar, Kenia, Kiribati, Kuwejt, Lesoto, Libia, Malawi, Malaje, Malediwy, Malta, Mauritius, Myanmar, Nauru, Nigeria, Oman, Pakistan, Palestyna, Saint Kitts i Nevis, Saint Lucia, Saint Vincent i Grenadyny, Seszele, Sierra Leone, Somaliland, Sri Lanka, Stany Zjednoczone Ameryki, Sudan, Tanganika, Tonga, Trynidad i Tobago, Tuvalu, Uganda, Vanuatu, Wyspy Salomona, Zambia, Zanzibar i Zimbabwe.

Kultywowanie „tradycji” będącej symbolem kolonialnej przemocy jest nie tylko moralnie odrażające, jest też realnie niebezpieczne, ponieważ wzmacnia postawy nacjonalistyczne i ksenofobiczne.

Koszt monarchii

Protesty przeciwko koronacji Karola Windsora. Fot. Alisdare Hickson
Protesty przeciwko koronacji Karola Windsora. Fot. Alisdare Hickson

Zwolennicy monarchii często wskazują, że jest ona źródłem ogromnych zysków z turystyki, które z pewnością równoważą, albo znakomicie przewyższają koszty związane z utrzymaniem rodziny Windsorów na garnuszku podatników. Brytyjska organizacja „Republic” szacuje, że całkowity roczny koszt brytyjskiej monarchii to 345 milionów funtów (ok. 1,8 miliarda złotych). Dla porównania, w Polsce ze słuszną krytyką spotkał się wzrost wydatków Kancelarii Prezydenta – mają one w tym roku przekroczyć 250 milionów złotych.

Jeśli zaś chodzi o turystykę, w 2010 r. organizacja turystyczna VisitBritain zadeklarowała, że monarchia brytyjska generuje ok. 500 milionów funtów rocznie przychodu z turystyki. Niestety, podana liczba nie ma sensu – organizacja wliczyła w tę sumę m.in. zyski z biletowanych atrakcji turystycznych związanych z historią Wielkiej Brytanii (tak, jakby zainteresowanie średniowiecznym zamkiem było zależne od tego, kto jest głową państwa współcześnie). Poproszona o dowody potwierdzające te wyliczenia, organizacja nie potrafiła ich podać. Zamiast tego, przestała publikować szacunki zysków z monarchii w swoich materiałach.

Brak wpływu na życie Brytyjczyków?

Brytyjska monarchia jest często bagatelizowana, a nawet wyśmiewana. Popularne jest twierdzenie, że monarchowie ci nie posiadają żadnej realnej władzy. Niestety, nie jest to prawda. Oczywiście od 1649 roku, kiedy odbyła się egzekucja Karola I (za zdradę), monarchowie brytyjscy są raczej posłuszni względem parlamentu. Jednak mówienie, że król jest tylko figurantem to znaczna przesada.

Monarcha jest głową kościoła anglikańskiego, do którego należy przeszło 1,2 mln Brytyjczyków. Z samego tego faktu wypływa ogromny, bezpośredni wpływ na brytyjskie społeczeństwo, a szczególnie jego konserwatywną część.

Co więcej, król dosłownie posiada (ma na własność) Księstwo Lancaster, które przynosi mu zyski z wynajmu ziemi, rolnictwa, wpływy z biletów do różnych atrakcji turystycznych itp. Syn monarchy posiada zaś Księstwo Kornwalii, które również służy mu jako swego rodzaju firma. To są ich prywatne ziemie, na których są „landlordami” (czynszojadami), inne od państwowej instytucji „Crown Estate”, które podlega pod monarchię, ale z której wpływy trafiają do budżetu. Okazuje się więc, że monarcha ma także rzeczywistą, ekonomiczną władzę nad sporą grupą swoich „poddanych”.

W Wielkiej Brytanii nie ma też konstytucji – legalnie rzecz biorąc, kraj ten dosłownie jest własnością króla. Cała władza, w tym władza premiera i parlamentu, nie pochodzi „z ludu”, jak w krajach republikańskich, ale jest z nadania królewskiego.

Królewski lobbing

Protesty przeciwko koronacji Karola Windsora
Protesty przeciwko koronacji Karola Windsora. Fot. Alisdare Hickson

Wszystkie akty prawne również są podejmowane „w imieniu króla”. Co za tym idzie, premierzy i ministrowie udają się regularnie na pielgrzymki do pałaców monarchy, aby uzyskać zgodę na zmiany w prawie. W 2021 roku pismo „The Guardian” opublikowało serię artykułów, w których dziennikarze śledczy opisali liczne przypadki cichego lobbingu, którego w obronie interesów rodziny królewskiej podejmował się nie nikt inny niż Karol Windsor. Należy dodać, że skutecznie – niejednokrotnie proponowane ustawy były rzeczywiście zmieniane pod dyktando Windsorów.

O tym, czy Karol Windsor będzie wykorzystywać swój nowy tytuł do zwiększenia nacisków na brytyjskie rządy raczej się jednak nie dowiemy, ponieważ w efekcie wspomnianych publikacji parlament zdecydował, że rodzina królewska stanie się całkowitym wyjątkiem w przepisach dotyczących wolności informacji.

Rosnące koszty życia, rosnące niezadowolenie

Tymczasem, w reakcji na rosnący sprzeciw wobec instytucji monarchii, Wielka Brytania zaostrzyła prawa dotyczące demonstracji i protestów. Dzięki nowemu prawu zachowanie takie, jak przypięcie się fizycznie do budynku może skutkować 6-miesięcznym więzieniem lub grzywną dowolnej wysokości. W dzień koronacji londyńska policja aresztowała 52 aktywistów protestujących przeciwko monarchii, w tym liderów największej organizacji antymonarchistycznej w Wielkiej Brytanii, „Republic”.

Przepych koronacji zaskakuje także w kontekście panującego w Wielkiej Brytanii kryzysu gospodarczego. Nawet do 60% brytyjskich rodzin musiało w ostatnim czasie zmniejszyć wydatki na podstawowe produkty, naruszyć swoje oszczędności, zapożyczyć się lub sprzedać coś swojego by móc zapłacić rachunki. Co ciekawe, informacja ta trafiła nawet na pierwszą stronę prawicowego tabloidu „Daily Mirror”. W wydaniu z 9 maja zajmuje prawie tyle miejsca, co ociekające złotem zdjęcie Karola, który „bardzo wszystkim dziękuje”. Królewskim podziękowaniem dzieci się jednak nie nakarmi.

Dodaj komentarz