Kategorie
Stanowiska

Stanowisko ws. marszu 4 czerwca

W dniu 4 czerwca bieżącego roku ma odbyć się marsz pod patronatem Platformy Obywatelskiej, którego to wydarzenia głównym bohaterem ma być Donald Tusk. Wspomniana partia ma wynająć autobusy, a nawet pociągi celem dowiezienia na wydarzenie osób z różnych regionów Polski. Marsz ma być pokazem siły Platformy, która chce przedstawić rządzącej Zjednoczonej Prawicy swoje zdolności do zmobilizowania się przed wyborami, a pozostałym partiom przypomnieć, kto spośród szeregów opozycji ma największe znaczenie.

Nie bez powodu Platforma Obywatelska wykorzystuje symboliczną rocznicę 4 czerwca. Właśnie tego dnia, 34 lata wcześniej, odbyły się w Polsce pierwsze, od 1947 roku, wybory z udziałem ugrupowań niekoncesjonowanych przez władzę. Machina propagandowa PO wzmacnia w ten sposób przekaz, w którym przedstawia Platformę jako kontynuację Solidarności, a PiS jako następców PZPR. Abstrahując od tego, że porównanie jest kompletnie ahistoryczne, demagogiczne i niemerytoryczne, taktyka propagandowa Platformy Obywatelskiej oraz jej sojuszników jest lustrzanym odbiciem narracji Prawa i Sprawiedliwości z lat 2006-2007, kiedy to Kaczyński mówił w Stoczni Gdańskiej “My jesteśmy tu, gdzie wtedy, oni tam gdzie stało ZOMO”. Szczególnie biorąc pod uwagę, że taktyka ta przyniosła PiS-owi porażkę. 

Ugrupowanie Donalda Tuska kreuje się na lidera opozycji i zachęca do utworzenia wspólnej listy pod hasłem „Zjednoczonej Opozycji”. Ale co tak naprawdę oznacza to hasło? Według nas oznacza po prostu podporządkowanie sobie pozostałych partii opozycyjnych i poświęcenie ich postulatów, zwłaszcza tych bardziej socjalnych, w imię walki z „zagrożeniem ze strony PiS-u”. Warto wspomnieć, że to kolejna taktyka zapożyczona od kogoś innego — węgierska opozycja próbowała w ten sposób (nieskutecznie) pokonać w ostatnich wyborach obóz Viktora Orbána.

Porównując piękne hasła o „zjednoczeniu” z rzeczywistością polityczną, nie sposób nie dojść do wniosku, że Zjednoczona Opozycja to bajka dla najbardziej twardogłowych zwolenników PO. Kij, który pozwala partyjnemu betonowi bić na oślep w każdego, kto ośmieli się zaproponować wizję odmienną niż walkę o powrót Platformy do władzy. Prawdziwe zjednoczenie ugrupowań politycznych musiałoby bowiem nieść za sobą nie tylko sprzeciw wobec tego jak jest, ale również wspólną wizję tego, co należy zmienić. Programu pozytywnego Donald Tusk unika jak ognia, wiedząc, że jego barbarzyńskie neoliberalne poglądy są dla większości Polaków i Polek nie do zaakceptowania. Dlatego „sojusz” proponowany przez PO opiera się w głównej mierze nie na tym, co zjednoczony blok wyborczy może zrobić dobrego jeśli wygra, ale na tym, co złego może się stać, jeśli przegra. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że PO dąży w gruncie rzeczy do tego, żeby było jak było – tj. w czasach swoich rządów. Owej formacji politycznej marzy się powrót do status quo z lat 2007 – 2015, kompletnie nie zauważając własnych błędów oraz wad i patologii tamtejszej polskiej rzeczywistości.

Całkowity brak pozytywnej wizji, swoisty polityczny nihilizm, zdradza w naszej opinii prawdziwe intencje opozycji liberalnej – czyli jak najdłuższe zachowanie status quo. Obecna sytuacja, w której teatralny spór pomiędzy PO i PiS zastępuje całkowicie dyskusję o rzeczywistych problemach, z którymi borykają się zwykli ludzie w Polsce, jest obu ugrupowaniom zdecydowanie na rękę. Podsycając banalny konflikt o stołki pomiędzy dwoma ugrupowaniami reprezentującymi te same interesy tych samych klas społecznych, obie partie współpracują w kreowaniu rzeczywistości, w której nie ma miejsca na postulaty będące żywotnym interesem klasy pracującej.

Przestrzegamy ugrupowania parlamentarnej centro-lewicowej koalicji przed braniem udziału w tej szopce. Wasz udział w żałosnym teatrzyku Donalda Tuska i jego formacji politycznej zostanie prędzej czy później rozliczony przez wyborców, a impet, z którym upadniecie, legitymizując liberalną politykę swoim poparciem, przebije ten, który zaliczyliście po drugiej kadencji rządów Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

My Czerwoni, jako reprezentantki i reprezentanci nurtu lewicy robotniczej, nie widząc żadnych korzyści dla polskiej klasy pracującej w budowaniu mitu o Zjednoczonej Opozycji pod egidą Platformy Obywatelskiej, nie zamierzamy brać udziału w tym przedstawieniu. Umacnianie pozycji polityków reprezentujących interesy grup prywatnego kapitału jest działaniem szkodliwym i pchającym Polskę w otchłań faszystowskiej reakcji. Wymiana PiS na PO oznaczać będzie tylko wymianę ręki, która sięga do kieszeni polskiego pracownika i polskiej pracownicy w interesie tej czy innej grupy kapitalistów. Jeśli nastąpi to przy wsparciu lewicy, utraci ona resztki wiarygodności w oczach pracowników i pracownic, co z dużym prawdopodobieństwem skończy się tak jak w Chile, gdzie udawanie lewicy przez centrum, poskutkowało gwałtownym wzrostem popularności skrajnej prawicy.

Nie jesteśmy anty-PiS ani anty-PO. Jesteśmy antykapitalistami. Propracowniczą organizacją, której celem i misją jest godna płaca i warunki pracy, demokratyzacja zarządzania gospodarką i państwem — społeczeństwo ludzi równych i wolnych. Każde ugrupowanie będące wrogie realizacji tych celów jest również naszym wrogiem. Nigdy nie będziemy legitymizować systemu, któremu się sprzeciwiamy, ani stawać po stronie jakiejkolwiek partii reprezentującej elity finansowe i działającej wbrew interesom ludzi pracy.

Pójście 4 czerwca u boku neoliberałów to również utrwalanie toksycznego mitu wyborów 1989 roku, kiedy to polski ruch robotniczy został zdradzony przez część PZPR-owskiej nomenklatury oraz kierownictwo ówczesnej „Solidarności”. Legendarne już wybory okazały się być wstępem do szeregu antyspołecznych i antydemokratycznych reform, w tym do patologicznej i złodziejskiej prywatyzacji oraz reprywatyzacji. Zmiany te spowodowały masową biedę, ubóstwo, bezrobocie oraz ponad 2-milionową emigrację zarobkową na zachód. Skutki tych barbarzyńskich eksperymentów na społeczeństwie polskim — podsuwanych i wspieranych przez globalne instytucje finansowe i międzynarodowy kapitał — odczuwamy do dziś.

Nie jest tajemnicą, że ludzie związani z Platformą Obywatelską, to ludzie, którzy osobiście skorzystali na transformacji ustrojowej. Wielu z nich, razem z częścią dawnej nomenklatury PZPR, uwłaszczyło się na wspólnym majątku budowanym przez dziesięciolecia i będącym własnością polskiej klasy pracującej. Wiedząc, że to byt określa świadomość, rozumiemy, że nie mamy z ruchem skupionym wokół PO żadnych wspólnych interesów, a już tym bardziej klasowych.

Sam sposób „tworzenia” ruchu tzw. zjednoczonej opozycji, a raczej narzucania jego wizji innym opozycyjnym ugrupowaniom politycznym, budzi nasz sprzeciw. W postępowaniu polityków Platformy Obywatelskiej brak jest jakiegokolwiek rzeczywistego dialogu. Projekt „wspólnej listy opozycji” był od początku samowolką PO, pozbawioną programu politycznego, konsultacji i partnerskiego podejścia. Nikt mający odrobinę szacunku do samego siebie nie powinien się poddawać tej taktyce moralnego szantażu. 

Zrozumiałym jest, że niektórzy ludzie, sprzeciwiający się ultrakonserwatywnej polityce PiS będą chcieli wyrazić swoje niezadowolenie biorąc udział w marszu 4 czerwca. Bezprecedensowe uzależnianie państwa od kościoła, ataki na społeczność LGBTQ, przejmowanie kontroli nad mediami by zrobić z nich partyjne tuby i sprowadzanie kobiet do roli żywych inkubatorów budzi naszą odrazę i wściekłość. Jednak godny pochwały sprzeciw wobec pisowskiej wizji świata opartego na nienawiści i ultrakonserwatyzmie, nie powinien przesłaniać Wam faktu, że Donald Tusk, jego otoczenie i jego partia są zaciekłymi wrogami klasy pracującej i orędownikami systemu polityczno-gospodarczego, który w zastraszającym tempie pędzi ku globalnej katastrofie.

Apelujemy więc do pracownic i pracowników — nie szukajcie zbawienia w partiach reprezentujących interesy waszych szefów. Ani PiS, ani PO nie dadzą Wam nawet odrobinę lepszej Polski w praktyce. Tylko sami, własnymi rękami, możemy wypracować lepsze jutro. To dzięki naszej niemal codziennej pracy powstaje wszystko, co ma jakąkolwiek wartość. To nie my potrzebujemy ich, to oni potrzebują nas. Żaden pracownik i żadna pracownica nie zdobyli nic odwołując się do dobroci serca kapitalistów. Dlaczego mamy więc wspierać jakiekolwiek partie stojące na straży ich interesów?

Pracowniku, pracownico — nie daj się wciągnąć w rozgrywki elit! Nie walcz tylko przeciwko PiS czy PO, walcz o swój własny interes klasowy! Organizuj się! Wstąp juz dziś do klasowego związku zawodowego w swoim miejscu pracy! Dołączaj do stowarzyszeń broniących praw lokatorów, kobiet, mniejszości oraz ludzi pracy. Wstąp do organizacji socjalistycznej, by już dziś wzmocnić świadomy klasowo front walki z kapitalistyczną biedą i wyzyskiem. Tylko działając wspólnie możemy zmienić świat na taki, w którym praca jest należycie doceniana i godziwie wynagradzana, a ludzie pracy są ważniejsi od zysków wąskiej elity polityczno-biznesowej.

Czerwoni

Autor: Czerwoni

Czerwoni zrzeszają socjalistów i socjalistki oraz promują socjalizm, feminizm, patriotyzm, antykapitalizm i antyfaszyzm.

Dodaj komentarz