12 kwietnia w stolicy Niemiec przerwano konferencję poświęconą wspieraniu dążeń niepodległościowych Palestyńczyków. Wydarzenie to miało na celu wyrażenie solidarności z okupowanymi terenami i przeciwdziałanie dominacji pro izraelskiej narracji w opinii publicznej. Konferencja, która miała trwać 3 dni, została zakończona po 2 godzinach. Policja przerwała spotkanie, odcięła dopływ prądu do budynku i wkroczyła do sali, przerywając konferencję. Według wyjaśnień, spotkanie zostało przerwane w celu zapobieżenia “antysemickim i gloryfikującym przemoc wystąpieniom”.
Z sali zostało usuniętych 250 uczestników konferencji, w tym Yanis Varoufakis, były minister finansów z ramienia greckiej Syrizy i założyciel partii MeRa25. Nie tylko zablokowano mu możliwość przemówienia, ale również nałożono zakaz wypowiadania się publicznie w Niemczech, który później zmieniono na zakaz wjazdu do kraju.
Niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser z zadowoleniem przyjęła stłumienie konferencji przez policję i potępiła je jako szerzenie “islamistycznej propagandy”. Jest to o tyle ironiczne, że celem tego i wielu innych wydarzeń jest osiągnięcie zawieszenia broni oraz procesu pokojowego, w którym obywatele obu państw mieliby równe prawa. Te “radykalne” postulaty, przedstawiane jako pochwała terroryzmu i antysemityzmu, służą władzom wielu zachodnich państw jako wymówka do uciszania krytyki i głosów potępienia jawnego ludobójstwa.
“Tej bardzo prostej i humanitarnej agendy nigdy nie można określić jako islamistycznej czy antysemickiej.” ~ Yanis Varoufakis
Tymczasem po drugiej stronie oceanu, 18 kwietnia korporacyjny gigant z siedzibą w kraju, gdzie wolność słowa jest uznawana za fundamentalną wartość, ucisza pracowników, którzy protestowali przeciwko zaangażowaniu Google oraz Amazona w projekt Nimbus służący przetwarzaniu oraz kolekcjonowaniu danych w chmurze, opracowywany dla armii Izraela. Za jego pomocą Izrael monitoruje okupowane przez IDF terytoria palestyńskie. Pracownicy zostali zmuszeni przez przedstawicieli policji do przerwania strajku okupacyjnego i opuszczenia biur. W efekcie 28 pracowników zostało zwolnionych.
Protesty odbyły się 16 kwietnia w siedzibach Google w trzech miejscach: Sunnyvale w stanie Kalifornia, w Nowym Jorku, oraz w Seattle w stanie Waszyngton. Zorganizowane zostały one przez pracowników firmy, jako bezpośrednia akcja przeciwko wspieraniu przez korporację działań Izraela.
Demonstracje trwały kilka godzin, odbywały się we współpracy zatrudnionych przez Google pracowników i pracownic, z poparciem kilkuset niezwiązanych z firmą osób. Był to protest sit-in, czyli taki, gdzie protestujący okupują wybraną przestrzeń należącą do firmy, ponieważ wywiera to bezpośredni nacisk na pracodawcę. Wśród protestujących widoczne były banery propalestyńskie, nawołujące do sprzeciwu przeciwko prowadzonej czystce etnicznej w Gazie, a także do akcji przeciwko obojętnym sprawie władzom państw oraz firmom. Google podjęło kroki natychmiast, jeszcze tego samego dnia wprowadzając policję do okupowanych obiektów. Doszło do dziewięciu aresztowań, a protestujący, znajdujący się w ryzyku dalszych zatrzymań, rozeszli się. Apatia przełożonych i akcjonariuszy Google na hasła protestujących pokazuje, ile jest warte w kapitalizmie zdanie tych, których praca sprawia, że prywatny kapitał w ogóle może istnieć.
Po tych wydarzeniach Chris Rascow, szef ds. globalnego bezpieczeństwa Google, wysłał do wszystkich pracowników notatkę, w której stwierdza: “W naszym miejscu pracy nie ma miejsca na takie zachowania i nie będziemy ich tolerować”. Jest to jawne ograniczenie wolności słowa pracownikom, którzy nie zgadzali się z działaniami firmy, w której pracują. Zarząd natomiast kryje się za kodeksem postępowania i zasadami dotyczącymi nękania.
Bieżące wydarzenia na Bliskim Wschodzie i stosunek do nich państw Zachodu są regularnie protestowane. Kraje UE oraz USA cieszą się renomą wolnych państw, gdzie panuje wolność słowa, działalności opozycyjnej, protestowania i tak dalej. Dotychczas w większości przypadków było tak, że dopóki różnice czy postulaty nie kwestionowały fundamentów burżuazyjnego państwa czy geopolitycznych sojuszy, wolność słowa była respektowana. Jednak gdy sprawa dotyczy życiowych interesów kapitalizmu w Palestynie, Rożawie czy innych terytoriach, do których jedna z naszych “sojuszniczych” państw rości sobie prawo, wolność słowa natychmiast znika, a aktywiści są oskarżeni o wspieranie terroryzmu. Ta sama zasada znajduje zastosowanie w miejscach pracy, gdzie wolność słowa jest akceptowana tylko do momentu, gdy nie podważa się stosunków własności środków produkcji czy nie próbuje się organizować związków zawodowych. Skutki tego działania można było zaobserwować również w tym roku w Polsce, w związku z próbą uzwiązkowienia Kauflandu, oraz podczas protestów pro palestyńskich w Warszawie, które zostały przez prezydenta miasta okrzyknięte “antysemickimi”.
Ograniczanie wolności słowa jest wynikiem kryzysu kapitalizmu, w którym państwa Zachodu znajdują się od 2008 roku. Coraz większe problemy wewnętrzne i zewnętrzne ujawniają obłudę, hipokryzję oraz impotencję w rozwiązywaniu społecznych problemów przez państwa kapitalistyczne, co prowadzi do słusznej społecznej krytyki. Aby tę krytykę przykryć, coraz więcej państw sięga po ograniczanie wolności słowa, wolności zgromadzeń czy zrzeszania się, jednocześnie promując reakcyjne rozwiązania skrajnej prawicy. Nie robi się tego oczywiście wprost; ograniczenie wolności słowa czy zgromadzeń uzasadnia się walką z terroryzmem, a ograniczenia dotyczące zrzeszania się czy strajków okupacyjnych można uzasadnić nawet tym, że takie działania nękają innych pracowników. Odrodzenie się faszyzmu w Niemczech pod postacią AfD, Konfederacji w Polsce, Zjednoczenia Narodowego we Francji czy Włoskich Braci we Włoszech, oraz ogólny skręt europejskiej polityki w prawo, gdzie partie socjaldemokratyczne jawią się jako skrajnie lewicowe, jest objawem tego działania. Skrajna prawica nie potrzebuje strajkować, protestować ani organizować związków zawodowych, bo jej celem nie jest polepszenie bytu pracowników czy walka o samostanowienie narodów. Jej celem jest polepszenie bytu bliżej niesprecyzowanego “narodu” poprzez dominację oraz wyzysk innych narodów.
W jaki sposób dominuje się inne narody? Właśnie za pomocą takich narzędzi jak “Nimbus”, “Where’s daddy”, “Lavender” czy “The Habsora”, sztuczna inteligencja zamiast w celu polepszenia warunków życiowych przeciętnego obywatela wykorzystywana jest do zabijania i podporządkowywania narodów. Jednak protest pracowników Googla pokazuje jasno że bez trybów, maszyna przestaje chodzić. Naszą ogromną przewagą, jest to że jeżeli się zorganizujemy to możemy zatrzymać nawet najpotężniejszą maszynę śmierci. Reakcja korporacji była szybka i bezlitosna dlatego żeby przestraszyć innych pracowników i pokazać im że nie warto walczyć z kapitalizmem, dla mnie natomiast jest objaw strachu przed masowymi strajkami oraz przed zwykłym człowiekiem który w końcu chce mieć kontrolę nad tym co wyprodukował.