Kategorie
Publicystyka

Jak związać koniec z końcem? – Co jest z tą Polską? #1

Podstawowym problemem życiowym nas, jako pracowników, jest comiesięczne dopięcie domowego budżetu. Jak przeżyć od pierwszego do pierwszego? Rachunki i koszty życia rosną, a pensje stoją w miejscu, maleją, albo i rosną – ale wolniej niż koszty życia. Dlaczego tak się dzieje? Jak mam utrzymać rodzinę, skoro zarabiam minimalną i żyję w mieszkaniu, którego wynajem pochłania większość moich miesięcznych zarobków? 

Tych pytań jest znacznie więcej, bo każdy z nas – pracowników i pracownic – ma inną sytuację życiową. Ktoś jest singlem, ktoś żyje jako małżeństwo, ktoś ma dzieci, a ktoś ich nie ma itd. Dlatego też nie będziemy analizować każdego możliwego przypadku – spróbujemy zamiast tego dotrzeć do źródła i zastanowić się nad ogólnymi przyczynami tego, co możemy nazwać „niepewnością jutra”.

 A więc, skoro chcemy mówić o ogólnych przyczynach, musimy znaleźć wspólny mianownik, który łączy nas jako pracowników. 

Pracujemy w różnych branżach – jedni wykonują pracę fizyczną, inni wykonują pracę umysłową – wszystkich nas łączy jednak fakt, że jedynym co mamy jako pracownicy, jest nasza siła robocza

Podczas gdy elita biznesmenów, bogacze i finansjera mają majątki, mieszkania, przedsiębiorstwa w których pracujemy, akcje i obligacje – czyli jednym słowem kapitał – my, ludzie pracy, mamy jedynie własne ręce zdolne do pracy, czyli naszą siłę roboczą

Pracujemy by przeżyć, musimy pracować by zarobić pieniądze, które potem w całości wydamy na żywność, prąd, wodę, ogrzewanie, czy czynsz za wynajem – czyli na utrzymanie siebie i swojej rodziny. Pracujemy aby zapewnić sobie wszystko (albo przynajmniej niezbędne minimum) by móc przyjść następnego dnia do pracy i utrzymać swoje dzieci (czyli wydać na świat nowe pokolenie pracowników). To „wszystko”, co wyżej wymienione, stanowi wartość naszej siły roboczej, a w konsekwencji – nasze płace. 

Znów widać różnicę między ww. elitą finansową a pracownikami – różnicę w posiadaniu. Jedni posiadają kapitał, drudzy – jedynie swoją siłę robocza, swoje ręce do pracy. A więc znowu wracamy do dwóch wymienionych we wstępie głównych kategorii ludzi w społeczeństwie. Te kategorie, mają swoją fachową nazwę – nazywamy je klasami

Klasy to grupy społeczne, które różnią się między sobą miejscem w systemie gospodarczym, posiadaniem kapitału bądź posiadaniem jedynie swojej siły roboczej, rolą w społecznej organizacji pracy – a co za tym wszystkim idzie, ilością dochodu jaką bierze we władanie ta określona grupa (warto przypomnieć sobie procentowe porównanie, ile posiada najbogatszy 10% i 1% Polaków, a ile najbiedniejsze 50% Polaków, w drugim przypisie we wstępie). 

Jakie więc mamy główne klasy w naszym społeczeństwie?

1. Klasa kapitalistów – wspomniana we wstępie niewielka mniejszość, elita finansowa składająca się z przedsiębiorców i biznesmenów (również rolnych – bogatych rolników), „pracodawców”1 bankierów i rentierów (grupa biznesmenów osiągająca zyski wyłącznie na obrocie pieniądzem) oraz polityków na usługach powyższych.

Posiadają kapitał – w postaci bogactwa, ogromnych środków finansowych, przedsiębiorstw, źródeł zasobów naturalnych, akcji, obligacji, nieruchomości (np. mieszkań, obiektów budowlanych).

Nie pracują, jednocześnie zatrudniają pracowników i zgarniają w swoje ręce większość wypracowanego przez pracowników dochodu narodowego, rzucając im jednocześnie nędzne ochłapy za ich pracę (jedynie niezbędne minimum aby mogli następnego dnia znów przyjść do pracy) – czyli wyzyskują pracowników. Ta niewielka mniejszość posiada największą część dochodu narodowego, a przez to – największy wpływ na społeczeństwo, państwo, politykę, co sprawia, że stanowi ona faktyczną klasę rządzącą naszym społeczeństwem. Ma na swoich usługach polityków, a państwa używa jako własnego narzędzia, w służbie swoich interesów. System służy interesom tej właśnie rządzącej nim klasy, i nazywamy go przez to systemem kapitalistycznym, kapitalizmem.

2. Klasa pracownicza – wspomniana we wstępie pracująca większość, pracownicy fizyczni i umysłowi, robotnicy przemysłowi i rolni itd. itd.

Pracownicy muszą pracować by przeżyć, swoją pracą tworzą dochód przedsiębiorstw, w których są zatrudnieni, tworzą również dochód narodowy. Członkowie i członkinie klasy pracowniczej zarabiają dokładnie taką płacę, by móc z trudem utrzymać rodzinę i przeżyć z miesiąca na miesiąc.

Nie posiadają kapitału, nie posiadają nic poza swoją własną siłą roboczą, swoimi własnymi rękami do pracy. Tą pracę sprzedają na godziny, tygodnie, miesiące, jedynym kupcom ich siły roboczej – klasie kapitalistów. Dochód tworzony przez pracę pracowników jest przywłaszczany przez klasę kapitalistów – pracownicy są przez nich wyzyskiwani.

System w jakim żyją pracownicy, jest im przedstawiany jako demokracja – w rzeczywistości jest to demokracja dla kapitalistów, demokracja dla bogatych i dyktatura kapitalistów nad pracownikami. Pracownicy nie mają nic do powiedzenia w tej demokracji – jedynie mogą raz na 4 lata wybrać, który polityk na usługach kapitalistów będzie ich uciskał.

3. Klasy pośrednie – ludzie będący w spektrum pośrednim pomiędzy byciem pracownikiem i byciem posiadaczem kapitału. Sami często pracują, nie zatrudniają pracowników (a więc nie żyją z ich pracy, nie wyzyskują ich) a jednocześnie posiadają drobny kapitał – w postaci małej działki ziemi albo małego przedsiębiorstwa, np. małego sklepiku, który obsługują samodzielnie. Mowa tu o drobnych samodzielnych przedsiębiorcach i producentach (dawniej zwanych drobnomieszczaństwem), drobnych i średnich rolnikach – którzy nie zatrudniają pracowników.

Są to klasy o dość nietrwałej sytuacji – znikoma mniejszość jej członków w wyniku sukcesów w biznesie awansuje do klasy kapitalistów (rozwija przedsiębiorstwa, zaczyna zatrudnienie i wyzysk pracowników), jej ogromna większość bankrutuje, ponowinie stając się pracownikami. Dlaczego bankrutuje?

Drobni posiadacze, drobni samodzielni przedsiębiorcy nie są w stanie konkurować na rynku z wielkimi przedsiębiorcami – kapitalistami na wsi i w mieście. Tak jak Pani Jadzia z osiedlowego sklepu plajtuje w wyniku postawienia w jej sąsiedztwie supermarketu, tak samo drobny i średni rolnik plajtuje w wyniku rozwijania się przedsiębiorstwa bogatego rolnika we wsi, który wykupuje kolejne ziemie i przejmuje kolejne gospodarstwa. Drobny samodzielny przedsiębiorca nie ma szans w konkurencji z wielkim przedsiębiorcą zatrudniającym pracowników (kapitalistą) albo korporacją (związku przedsiębiorstw posiadanych przez wielu kapitalistów) – bo mogą one prowadzić działalność lepiej, szybciej i taniej, dzięki zatrudnianiu i wyzyskowi większej ilości siły roboczej.

W powyższych akapitach przewija się słowo „wyzysk”, które każdy z nas intuicyjnie rozumie, ale w rzeczywistości nie doceniamy jego skali. Ostatecznie wyzysk jest namacalny i dostrzegalny w każdym zakładzie pracy.

Nie jest tajemnicą, że całość dochodu przedsiębiorstwa tworzą zatrudnieni w nim pracownicy – ich ciężka codzienna praca. Decydujący dla dochodów przedsiębiorstwa są pracownicy, czasem dziesiątki, setki pracowników. Prezesi i zarządcy jedynie podejmują decyzje i kasują zyski. Całość pracy wykonują pracownicy – fizyczni i umysłowi, włącznie z organizacją pracy przedsiębiorstwa (od tego m.in. są pracownicy administracji czy inni pracownicy umysłowi). Właściciel przedsiębiorstwa – kapitalista – nie musi mieć (i często nie ma) jakichkolwiek kompetencji w dziedzinie, w jakiej prowadzi działalność jego przedsiębiorstwo – żeby posiadać np. sklep z meblami, nie trzeba znać się na stolarce.

Pracownicy wytwarzają wartość podczas każdej godziny swojej pracy, choć oficjalnie wmawia się nam, że przez całe dnie pracujemy jedynie na nasze płace – że całość wypracowanego przez nas dochodu idzie na nasze wynagrodzenia.

To oczywista nieprawda. Jeżeli tak jest – skąd zyski przedsiębiorstwa?

Oficjalna narracja brzmi – z narzutu na cenę wytworzonego towaru czy świadczonej usługi. Z marży. Jeżeli by tak było, jeżeli przedsiębiorcy dorzucali by coraz więcej i więcej marż by coraz więcej zarabiać: wywołało by to szalejącą inflację w krótkim czasie lub po prostu przedsiębiorcy nie mieli by zysków. To co zyskiwano by na własnej usłudze/produkcji, tracono by przy zakupie towarów do nich potrzebnych od innych przedsiębiorstw.

To może w takim razie zysk wytwarza praca prezesa firmy? To oczywiście żart, ludzie tacy jak on nie wykonują żadnej pożytecznej pracy.

Jedynym wytłumaczeniem jest to, że to pracownicy tworzą zyski firmy. Przez cały dzień swojej pracy wytwarzają wartość – część z niej idzie na ich wynagrodzenia, pozostałą część zabiera kapitalista. Część zabierana przez kapitalistę nazywana jest wartością dodatkową, część oddawana pracownikom w postaci ich wynagrodzeń to wartość ich siły roboczej. Część wartości dodatkowej, która zostaje po odtrąceniu kwoty potrzebnej na utrzymanie przedsiębiorstwa (np. wymianę zepsutego sprzętu) jest zyskiem przedsiębiorstwa, który przywłaszcza sobie kapitalista. Fakt zabierania wartości dodatkowej przez kapitalistę nazywa się wyzyskiem.

Mamy więc odpowiedź, dlaczego nasze wynagrodzenia są tak niskie. Między nami a właścicielami naszych zakładów toczy się walka – walka klasowa. Im mniej nam zapłacą, tym więcej zostaje dla nich w ich kieszeni – choć wszystko, cały dochód przedsiębiorstwa, powstaje tylko i wyłącznie dzięki naszej pracy. Kapitalista nie jest „pracodawcą” – nie jest łaskawcą wypłacającym wynagrodzenia. Jest złodziejem, który przez to że jest właścicielem przedsiębiorstwa, przywłaszcza całość dochodu wytworzonego w nim przez pracowników, oddaje pracownikom jedynie jego część – w postaci wynagrodzeń, minimalnych bo potrzebnych tylko byśmy ledwo przeżyli i utrzymali rodziny (wartość siły roboczej) – a resztę bierze dla siebie. Stara się więc, by płacić jak najmniej, by oszczędzać na czym się da (np. na klimatyzacji, na wentylacji, na ogrzewaniu w zimę), zmusza nas do nadgodzin (byśmy pracowali więcej za tą samą stawkę i w ten sposób tworzyli więcej zysku dla niego) itd.

Kapitalista jest również właścicielem naszej siły roboczej w czasie pracy. Dlaczego? Dla nas pracowników, którzy posiadają jedynie siłę roboczą, własne ręce do pracy, praca jest jedyną możliwością przeżycia poprzez zdobycie środków na utrzymanie. Jako, że sami – jako pracownicy – posiadamy jedynie siłę roboczą, a nie przedsiębiorstwa, możemy pracować wyłącznie u kapitalistów. Sprzedajemy więc naszą siłę roboczą, za minimalną stawkę, bo jedynie za taką zechce nas zatrudnić kapitalista, bo to jedyny sposób byśmy mogli podjąć pracę i przeżyć. W każdej pracy z kolei tworzymy dochody, tworzymy zysk, a z wytworzonej przez nas wartości dostajemy jedynie minimum niezbędne do przeżycia. Dlatego każda praca jaką podejmujemy w systemie kapitalistycznym jest wyzyskiem – choć w powszechnym rozumieniu słowem tym nazywamy jedynie najcięższe prace w najgorszych warunkach, za najmniejsze stawki.

Służy temu również celowo utrzymywane bezrobocie. Kapitaliści, zamiast zatrudnić wszystkich pracowników, skrócić dzień roboczy by dać pracę wszystkim, wolą przeciążać zatrudnionych pracowników coraz większą pracą, za coraz mniejszą stawkę. Dlaczego? Bo jest im na rękę pewien kontrolowany poziom bezrobocia, pewna ilość pracowników pozbawionych pracy. W jaki sposób jest to w ich interesie? Pracownicy bezrobotni działają niczym straszak, na zatrudnionych pracowników – „wykonujcie swoją pracę, nie żądajcie podwyżek, nie strajkujcie, bo zwolnimy was i zostaniecie bez środków do życia, zostaniecie bezrobotni” mówią kapitaliści. Z drugiej strony, pracownicy wyrzuceni na bezrobocie, z chęcią podejmą nawet najcięższą pracę za najniższą stawkę, byleby tylko z powrotem mieć jakiekolwiek pieniądze. Dzięki temu obniżają warunki płacowe – no bo skoro istnieje ktoś, kto wykona Twoją pracę taniej, to jesteś zastępowalny i powinieneś zgodzić się na obniżkę swojego wynagrodzenia albo zostać zwolniony. Pracownicy pozbawieni pracy są swego rodzaju „rezerwową armią pracy”.

Dlaczego rezerwową? Kapitalizm coraz częściej przeżywa kryzysy, które powtarzają się z wysoką regularnością, zgodnie z cyklem koniunkturalnym (o którym jeszcze powiemy). Jednak po kryzysach, podczas których normalnością są masowe zwolnienia, kapitalizm przeżywa chwilowe wzloty, kiedy kapitaliści potrzebują zatrudniać więcej pracowników – rezerwowa armia pracy stanowi swego rodzaju magazyn siły roboczej, z którego pracownicy – niczym narzędzia – są wyciągani, kiedy są potrzebni, a kiedy nie są, wyrzuca się ich z powrotem. Wyrzuceni na bruk, nie mają za co żyć i grozi im skrajne ubóstwo oraz bezdomność – ale to już nie obchodzi kapitalistów, ani mediów i polityków na ich usługach.

Nie dziwmy się więc, że w systemie kapitalistycznym zawsze jesteśmy niepewni jutra, że zawsze nam brakuje. Nie jesteśmy biedni dlatego, że za mało pracujemy lub za mało się staramy. Jesteśmy biedni dlatego, że system w jakim pracujemy działa zgodnie ze swoimi założeniami. Żeby niepracująca mniejszość posiadała władzę i bogactwo, większość musi być tego bogactwa pozbawiona, musi pracować na tych panujących nad nami pasożytów. Sprawcy naszej biedy to konkretna klasa, konkretni ludzie – złodzieje i wyzyskiwacze, którzy posiadają przedsiębiorstwa w których pracujemy, zatrudniający nas i wyciskający nas jak cytryny za najniższą możliwą stawkę, by jak najwięcej zagarnąć dla siebie.

  1. Bierzemy to słowo w cudzysłów bo „pracodawcy” nie mają z pracą nic wspólnego, poza zabieraniem owoców tej pracy. ↩︎
Czerwoni

Autor: Czerwoni

Czerwoni zrzeszają socjalistów i socjalistki oraz promują socjalizm, feminizm, patriotyzm, antykapitalizm i antyfaszyzm.

Dodaj komentarz