Artykuł Patryka Szynkowskiego oryginalnie ukazał się na stronie OZZIP – można go znaleźć pod poniższym linkiem: https://ozzip.pl/publicystyka/walki-pracownicze/item/3065-wywiad-speakpolish-karolina-m
Wesprzyj zrzutkę dla oszukanych pracowników! https://zrzutka.pl/v9yek3
Praca na czarno lub umowy śmieciowe, nieodprowadzanie składek do ZUS i min. 25 000 złotych niewypłaconych wynagrodzeń — oto czym może pochwalić się Karolina M., właścicielka sieci szkół językowych SpeakPolish (obecnie zamkniętych bez słowa uprzedzenia) oraz hosteli OneWorldHostel (te pozostają otwarte, ale ich strony zostały usunięte z Google).
W maju tego roku pracownicy oszukani przez Karolinę M. skontaktowali się z Czerwonymi. [Czerwoni to organizacja działająca od 2022 roku www.czerwoni.org]. Napisano i wysłano wezwania do zapłaty zaległych wynagrodzeń. Brak jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony właścicielki poskutkował demonstracjami przed placówkami OneWorldHostel w Krakowie i Gdańsku. Od tamtego czasu Karolina M.zaczęła wysyłać części zaległych wypłat, zasłaniając się brakiem pieniędzy. Przedsiębiorczyni w tym czasie nie zapomniała się jednak pochwalić egzotycznymi wakacjami, nowymi zakupami, czy poszukiwaniem sprzątaczek na swoich publicznych kontach w social mediach.
Warto wspomnieć o oszukanych klientach. Mówimy o kursantach, którzy nie odzyskali pieniędzy za przerwane kursy, m.in. imigranci próbujący nauczyć się języka polskiego — zaświadczenie o nauce języka jest niezbędne, by otrzymać prawo do przebywania w Polsce. Sieć hosteli jest pełna niezapłaconych rachunków za prąd, wodę. Profile placówek zostały ściągnięte z serwisu booking.com, w wyniku niezapłaconych rachunków prąd, wodę i za serwis strony. Karolina M. oszukała i oszukuje każdego — od pracowników, po klientów i kontrahentów.
Publikujemy wywiady przeprowadzone z pracownikami Karoliny.
Karol Kwiecień, pracował jako lektor języka polskiego w Warszawie. Karolina jest mu winna ok. 2 tysiące złotych.
Patryk Szynkowski: Opowiedz mi, na czym polega twój problem z Karoliną M.
Karol: Irytujący jest ten brak kontaktu z Karoliną i jej samowolka, która trwa od długiego czasu. To znaczy jednostronne ustalanie wypłacania pensji w ratach, jednostronne postanowienie, że pensja przyjdzie później, ale przyjdzie — nie przychodziła. Oprócz tego wielokrotne upominanie się o to, by wysłała mi chociażby skan naszej nowej umowy, która była przedłużana w formie rozmowy przez ówczesną menadżerkę szkoły na polecenie Karoliny. Potem słyszeliśmy, że ją nam wyśle. Kilku osobom brakowało umowy zlecenia i w końcu jej nie wysyłała. Po tym zasłaniała się, że trzeba wystawić rachunek, żeby dostać pensję — wystawiłem rachunek, po czym pani Karolina M stwierdziła, że rachunek jest niezgodny z zapisami umowy. Jak upomniałem, że o umowę dopraszam się od kilku miesięcy, to kontaktu już nie było. Tak naprawdę od tamtej pory nie było między nami kontaktu. Było jedynie kilka wiadomości, co też mnie też szokowało. Po protestach w Gdańsku i Krakowie, jakimś cudem odpisała mi na Instagramie szkoły, twierdząc, że wszystkie pensje będą uregulowane najpóźniej w lipcu. Lipiec minął, pensje dalej nieuregulowane, sierpień mija ciągle bez kontaktu. Cały czas próbuję z nią jakikolwiek kontakt złapać — pisałem do niej maila, pisałem SMSa, pisałem nawet na WhatsAppie, w końcu nawet znalazłem ją na TikToku i też napisałem, a kontaktu zero. Wiem, że wiadomości dostaje, bo iMessage poinformowało mnie, że wiadomość jest dostarczona, oprócz tego WhatsApp też pokazuje, że są dostarczone, ale nigdy nie zostają odczytane.
Moje przemyślenia są takie, że najbardziej denerwująca jest ta bezsilność, to, że człowiek jakkolwiek próbuje, ale nie wychodzi. Nie ukrywam, że próbowałem też skontaktować się z nią telefonicznie z kilku numerów, ale to też jest odrzucane, zarówno przez dwa numery szkoły jak i numer pani Karoliny M.
Ula, lektorka j. polskiego w firmie SpeakPolish. Karolina jest jej winna 1635 zł.
[Sz. P.] Czego dotyczy twój spór z Karoliną i jak się zaczął?
[U.] Dotyczy w zasadzie tego, że nie wypłaciła mi około 1500 złotych za 1,5 miesiąca pracy. Zaczęło się to w ten sposób, że od wielu miesięcy działy się różne dziwne sytuacje, w których nie wypłacała nam pieniędzy lub wypłacała je z opóźnieniem, ale chyba najgorzej zaczęło robić się od listopada [2023 r.]. Wtedy opóźnienia związane z wypłatami rosły, to nie były już 2-3 dni, tylko kilkanaście lub około 20 dni. Za każdym razem, gdy prosiłam, żeby mi wysłała wypłatę, ona zasłaniała się jakimś kryzysem finansowym albo chorobą psychiczną — zwykle pisała, że ma kryzys psychiczny i to było jej wytłumaczenie. Potem po prostu było tak, że ona nie wypłacała nam tych pieniędzy, zarządziła jeszcze “przerwę wiosenną” na dwa tygodnie, żeby jeszcze te nasze wypłaty uszczuplić. W dodatku, podczas kryzysu w firmie, zarządziła podwyżki, ale jednocześnie nie wypłacając nam zaległych wypłat.W połowie marca zorientowałam się, że chyba już ich nie dostaniemy i że te wszystkie obietnice są po prostu nieprawdą. Powiedziałam moim uczniom, że nie wiem, czy będę dalej pracować i uczyć ich w kwietniu, bo, po prostu, nie dostałam wypłaty i też muszę za coś żyć. Jedna z moich uczennic napisała takiego, powiedzmy, przyjaznego — bo to nie był żaden agresywny mail, tylko całkiem przyjemnego maila do biura, żeby po prostu ogarnęli tę sprawę, żeby tę sytuację załatwić. W zasadzie, w tamtym momencie, Karolina zwolniła mnie przez Messengera — nawet nie zadzwoniła, tylko po prostu napisała wiadomość. Zastraszała mnie wtedy, groziła mi prawnikiem, groziła, że wyśle mi jakieś pisma adwokackie. Straszyła mnie PIP-em, sądem i tak generalnie to wyglądało. A pieniędzy do dzisiaj nie otrzymałam
Anonim, lektor j. Polskiego w SpeakPolish. Karolina zalega tej osobie 1525 zł.
[Sz. P.] Czego dotyczy twój spór z Karoliną i jak się zaczął?
[A.] Mój spór z Karoliną dotyczy niewypłaconych pensji. Zaczęło się to w styczniu tego roku [2024], kiedy przez miesiąc nie otrzymałam pensji na czas. Wypłaciła mi za styczeń i luty, w tej chwili zalega mi za marzec i kwiecień.
[Sz. P.] Próbowałaś samodzielnie odzyskać pieniądze?
[A.] Tak. Wysłałam nakaz zapłaty, nie było odzewu. Kontaktowałam się też z Karoliną drogą SMSową, z czego ona na niektóre wiadomości nie odpisywała. Kiedy przesłała część pieniędzy innym poszkodowanym osobom, upominałam się o moją wypłatę. Od tamtej chwili, kiedy napisała mi nawet, że wyśle ją tego samego dnia lub w kolejnym tygodniu, nie otrzymałam tych pieniędzy.
[Sz. P.] Czy miałaś kiedykolwiek podobne doświadczenie z pracodawcami?
[A.] Nie. Teraz chodzę do nowej pracy, ale została mi taka jakby trauma z tym związana. Nie jestem w stanie zaufać pracodawcy i biorę wypłatę w tygodniówkach, by upewnić się, że na pewno wypłaci pieniądze.
Anonim, czeka na 520 zł wypłaty. Lektor j. Polskiego w SpeakPolish
[Sz. P.] Czego dotyczy twój spór z Karoliną i jak się zaczął?
[A.] Styczeń bieżącego roku i musiałabym trochę opowiedzieć, jak to wyglądało z mojej perspektywy. U Karoliny pracowałam na początku na umowę o działo, później na umowę o zlecenie. Natomiast w samych umowach tam panuje nieścisłość, bo ja mam jedną wersję umowy, natomiast ona w swoich dokumentach, które docelowo posiadał każdy z lektorów, posiada trochę inną umowę. Od samego początku w jej firmie pracowałam w trybie zdalnym. Można powiedzieć, że wypłaty, które były przez nią wysyłane, pojawiały się najpóźniej do dziesiątego dnia bieżącego miesiąca. No i mniej więcej od kwietnia ubiegłego roku, zaczęły się takie lekkie opóźnienia z wypłacaniem należności. Były takie sytuacje, że gdy wypłata nie pojawiła się na koncie, to każdorazowo należało się upomnieć o wypłatę. Co robiłam pisemnie bezpośrednio do Karoliny albo do osoby, która na dany moment pracowała w biurze, bo to też dość często się zmieniało. Na początku stycznia bieżącego roku, poinformowałam pisemnie Karolinę M. i pracującą w tamtym okresie w biurze Wiktorię, że wraz z końcem stycznia odchodzę z pracy. Karolina nie ustosunkowała się do mojej wiadomości. W całej tej sytuacji nałożyło się kilka powiązanych spraw. Między innymi to, że dostałam umowę o pracę w innej firmie, ale też nie miałam już czasu na to, żeby kontynuować z nią współpracę. Ostatecznie, ostatnim dniem, który przepracowałam w firmie Karoliny, był 31 stycznia bieżącego roku. Od tamtej pory upominałam się o zaległe wynagrodzenie za styczeń do obu wyżej wymienionych pań, czyli do Karoliny i osoby, która była odpowiedzialna za zarządzanie w biurze. Tak samo było z PIT-em, bo PIT-y powinny też zostać dostarczone terminowo do końca lutego, gdzie ona te PIT-y udostępniła około 1 marca b.r. Przez cały marzec, upominałam się regularnie o wypłatę zaległego wynagrodzenia i sprawę konsultowałam z radcą prawnym, który doradził mi wysłanie pisemnego wezwania do zapłaty wynagrodzenia. Ja takie wezwanie do zapłaty napisałam 8 marca i niezwłocznie wysłałam do Karoliny M. Zgodnie z informacją od operatora pocztowego, pismo do niej dotarło 12 marca, mam na to potwierdzenie w postaci wiadomości SMS. Karolina, nie ustosunkowała się do otrzymanego wezwania. No i tutaj jak wysłałam jej to pismo, to powinnam złożyć sprawę do sądu, no ale tego nie zrobiłam, bo później okazało się, że nie tylko ja mam z nią problemy. Na ten moment, gdy wysłałam jakiekolwiek wiadomości do Karoliny M, to ona mi odpowiada, że mnie zablokuje, gdyż jasno mi napisała kiedy dostanę wypłatę, gdzie tak naprawdę, jedyne co słyszałam to kiedy będą pieniądze, cytując: “Jak inni dostaną, to Ty też”.
Tutaj muszę się cofnąć do 13 października. Przez platformę Linkedin skontaktowała się ze mną partnerka jednego ze oszukanych przez szkołę uczniów, że szuka kontaktu ze szkołą. Ja Karolinę o tym poinformowałam, bo wtedy jeszcze te relacje nie były, powiedzmy, zaognione. 21 marca odezwałam się do tej samej kobiety z Linkedin, która podpowiedziała mi w jaki sposób, mogę uzyskać moje zaległe należności za styczeń. To postąpiłam tak jak ona, bo dzięki temu ona odzyskała pieniądze. Zgodnie z jej więc podpowiedzią, napisałam opinię w serwisie Google. Opinia niestety została usunięta przez Google. Dostałam maila zwrotnego, że szkodzę, przedstawiając fałszywe informacje. Niestety sprawy z Google nie udało mi się wygrać, także moja opinia została na dobre usunięta. Widząc, że opinia znika, po prostu walczyłam i próbowałam ją dodawać jeszcze raz i jeszcze raz. Po którejś takiej próbie dostałam SMSa od Karoliny M, gdzie tak naprawdę wszystko się dopiero zaczęło. Karolina powtarzała, że posiada zobowiązania finansowe, przechodzi załamanie nerwowe, oraz że rzucona przeze mnie opinia jest kłamstwem. Poinformowała mnie także, o fakcie, iż od teraz korzysta z pomocy prawnika. Po czym podjęła się próby szantażu i napisała mi, że jeśli usunę opinię, to ona wypłaci mi pensję. Wrzucałam opinię co jakiś czas i na chwilę pojawiała się na stronie google SpeakPolish. Napisała mi, cytat „albo skasujesz opinię i ja pożyczam hajs, żeby ci zapłacić, albo idziemy do sądu i sprawa ciągnie się jakieś 3 lata.” Karolina wysłała mi jedynie połowę zaległego wynagrodzenia za styczeń. W tym czasie się mocno zastanawiałam, czy iść jej na rękę i usunąć tę opinię, czy pozostać przy swoim, bo po prostu bałam się, że tych pieniędzy już nie zobaczę. Następnego dnia, czyli tego 22 marca, Google całkowicie usunęło moją opinię. Mimo moich odwołań ta opinia nie wróciła. Karolina w swoich smsach pisała, że wyśle mi połowę pieniędzy przed usunięciem opinii, a drugą połowę po jej usunięciu. No i tę połowę przed dostałam. Także resztę tych pieniędzy nie dostałam do dzisiaj.
Nikola Zacharek, oszukana na ok. 6000 zł. Sprzątaczka, później recepcjonistka w One World Hostel
[Sz.P.]: Okej, rozumiem, że jesteś z Karoliną w sporze. To czego dotyczy Twój spór i jak się zaczął?
[Z.N.]: Zaczęło się od tego, że w sumie dostałam więcej obowiązków, plus jeszcze opiekowałam się jej zwierzętami, które przebywały w hostelu. No ale w pewnym momencie zaczęły się problemy z wypłatami, no i o każdą wypłatę trzeba było się prosić gdzieś tam. Ja byłam dogadana ogólnie tak, że każda gotówka, która jest w hostelu, idzie do mnie, no ale później był taki okres, że tej gotówki nie było, to trzeba było się prosić. Plus na zwierzęta też trzeba było się prosić. No i doszło do takiej sytuacji, że ona przyjechała, powiedziała, że nie ma żadnych pieniędzy, no i któregoś dnia się rano budzę, i mój chłopak mówi do mnie, że nie ma prądu. Ja poszłam sprawdzić wszystko, okazało się, że odłączyli nam prąd. Napisałam do niej, ona powiedziała, że może i nie zapłaciłam. No i mówię do niej: to wyślij mi, a tam już była zaległość około trzech tysięcy złotych, wyślij mi jakieś pieniądze, bo ja nie mam gdzie pójść, ja zostałam tak naprawdę w tym momencie bez dachu nad głową. No i wysłała mi pięćset złotych na wynajem, gdzie wiadomo, w Gdańsku się nic za pięćset złotych nie wynajmie, ale niestety musieliśmy pójść gdzie indziej.
[Sz.P.]: Wspominałaś o zwierzętach. O jakich zwierzętach mówiłaś?
[Z.N.]: Pięć świnek morskich i dwa króliki.
[Sz.P.]: I to w hostelu, czy jak? Nie rozumiem…
[Z.N.]: No w hostelu, bo tam.. .bo ja mieszkałam nad hostelem, miałam takie mieszkanie, które miało później być przekształcone w pokoje, i ja tam mieszkałam i pilnowałam tego hostelu, gdzie jedna z odwiedzających wcześniej zostawiła zwierzęta.
[Sz.P.]: Spróbowałaś w jakiś sposób samodzielnie odzyskiwać te pieniądze?
[Z.N.]: Oj nie odpisuje mi… A Piotr i ona numery mają moje zablokowane i tak się kończy nasza współpraca. Mailowo pisałam, ale tam jest cisza.
[Sz.P.]: A miałaś kiedykolwiek takie podobne doświadczenia z jakimikolwiek innymi pracodawcami?
[Z.N.]: Niestety tak, to jest na porządku dziennym, że ktoś, kto chyba od niedawna prowadzi firmę, to kombinuje jak może. Zawsze udawało mi się odzyskać te pieniądze, po czasie, a tutaj brak jest odpowiedzi. Ona robi z siebie ofiarę po prostu.