Kategorie
Publicystyka

Problem z AI to problem z kapitalizmem 

Sztuczna Inteligencja (AI, od ang. „Artificial Intelligence”) szturmem wdarła się do debaty publicznej i wszystko wskazuje na to, że będzie rozpalać wyobraźnię osób na całym świecie jeszcze przez dłuższy czas. To nie tylko kolejna nowinka ze świata komputerów, ale początek rewolucji technologicznej. Na horyzoncie już wkrótce pojawią się autonomiczne roboty, maszyny i samodoskonalące się oprogramowanie. Gdy jedni wpadają w zachwyt, inni są sparaliżowani wizją końca człowieka i utraty pracy. Obawy tych drugich są całkowicie zrozumiałe, tylko, że jedyne zagrożenie, to wizja funkcjonowania AI na zasadach  kapitalizmu.

Gdy panika odnośnie sztucznej inteligencji związana jest z zastąpieniem człowieka przez bardziej inteligentne maszyny i zagładą ludzkości, można ją zlekceważyć. Takie katastroficzne wizje były głoszone przy okazji każdej nowej technologii informatycznej lub medycznej. Obawy dotyczące świata pracy i konsekwencji społecznych automatyzacji należy jednak brać na poważnie.

To nie powstanie i rozwój AI powinny budzić niepokój, a wypowiedzi finansistów i postępujący kapitalizm, również cyfrowy. Cytując jednego z ekonomistów w wywiadzie dla Forbes, Andrew McAfee: „Zwolnienia są niezwykle bolesne. Ale co jest jeszcze gorsze? Społeczeństwo, które nie pozwala już na żadne zmiany (…) Ci, którzy twierdzą, że mają prawo do nudy, musieliby jednak zaakceptować niższą płacę.” Wspomina także o likwidacji starych miejsc pracy i zastąpieniu ich przez nowe, zarezerwowane jednak dla „szczególnie utalentowanych”.

Sprzeciw wobec likwidacji starych miejsc pracy może kojarzyć się z tzw. luddystami w XIX-wiecznej Anglii, czyli rzemieślnikami, chałupnikami i tkaczami, protestującymi podczas trwającej rewolucji przemysłowej. Przeprowadzali oni wówczas ataki na zakłady pracy i maszyny, które zastępując pracę setek osób, miały spowodować powszechne bezrobocie. Dziś wiemy, że nie wydarzyło się nic takiego. Mimo że maszyny usprawniły produkcję, faktycznie wykonując działania, do których wcześniej były potrzebne setki ludzi, to były również przyczynkiem do stworzenia dziesiątek nowych fabryk. Tym samym doszło do zwiększenia produkcji oraz powstania nowych stanowisk dla jeszcze większych rzesz pracowników.

W kontekście polskim może kojarzyć się za to z zamykaniem kopalni i hut, gdzie pracę tracą doświadczeni fachowcy oraz wieloletni pracownicy, którzy, ponosząc duże koszty zdrowotne, utrzymują nierzadko całe rodziny. I tutaj jest punkt, przy którym warto się zatrzymać, ponieważ niektóre obawy związane z AI mają bliźniacze konotacje ze wspomnianymi luddystami, jak i z sytuacją współczesnych pracowników produkcji oraz tych związanych z technologiami odchodzącymi powoli do lamusa, nierzadko w związku z koniecznością przeciwdziałania zmianom klimatycznym. Pytanie jednak co dalej? Czy świat jest w stanie zapewnić tym, którzy stracą pracę, lub nie odnajdą się w świecie nowych technologii na rynku pracy, jakieś sensowne alternatywy?

Z pewnością nie będą nimi ani niższe płace, brzmiące jak kara za małą produktywność, ani zastąpienie tych, co rzekomo pozwalają sobie na nudę i brak ambicji przez „utalentowane jednostki”. Pomysły te nie są wcale jednak rzadkie i mogłyby zostać równie dobrze wypowiedziane przez jakiegokolwiek liberalnego polityka czy giełdowego inwestora. Niestety, nie odbiją się żadnym szczególnym echem, a tym bardziej nie mogłyby być nazwane „kontrowersyjnymi”. Żyjemy w kapitalistycznej dystopii, w której politycznie motywowane analizy ekonomiczno-społeczne „ekspertów”, będących w istocie ideologami systemu, są tak silnie zinternalizowane w naszych umysłach, że bezrefleksyjnie akceptujemy je, mówiąc „tak działa świat”.

Otóż świat działa tak, że rynek pracy, w którym wszyscy jesteśmy zanurzeni w sposób totalny, reguluje nasze bycie lub niebycie. Albo pracujesz, albo cię nie ma i bardzo szybko jesteś wypychany na margines społeczeństwa — do grup bezrobotnych, chorych i tych, którzy mimo ciężkiej pracy, nie są w stanie związać końca z końcem. Nie dotyczy to jednak jakiejś wąskiej grupy osób. Niestety, dziś większość ludzkości mierzy się z wykluczeniem, utrudnieniami w udziale w życiu społecznym i w korzystaniu z dóbr kultury. Ich status społeczny jest niski i legitymizuje porządek klasowy. Określa on dokładnie, jaka grupa ma realny wpływ na politykę, konstruowanie znaczeń społecznych oraz normowanie zasad rządzących światem pracy. Większość ludzkości jest skutecznie marginalizowana, a podział na klasy zarówno usprawiedliwia panowanie elit, jak i  rzekomo zachęca do awansu społecznego pozostałych.

W praktyce, bajka o „utalentowanych jednostkach”, które tworzą świat, to jedynie iluzja, tworzona przez osoby pochodzące z rodzin o dużym kapitale kulturowo-ekonomicznym. Dziedziczą oni warunki, w których faktycznie mogą się rozwijać lub po prostu dostosować do przejęcia panowania nad nowymi technologiami, przejmując biznesy swoich rodziców i znajomych z tej samej klasy społecznej.

W kontekście AI, zarówno zagrożenia płynące ze strony utraty pracy lub obniżenia statusu ekonomicznego, jak i kwestia destabilizacji ładu społecznego, czyli dezinformacji i manipulacji umożliwianych przez sztuczną inteligencję, jest związana z tym, kto kontroluje oprogramowanie  AI i rynek pracy. Tak samo, jak platformy social media będące własnością prywatnych firm — moderują treści według własnych potrzeb komercyjnych, tak samo technologie AI służą dziś jedynie interesom wąskiej grupy posiadaczy kapitału.

W całej dyskusji o AI, ale przede wszystkim krytyce, najważniejszą kwestią jest nie to czy chat GPT, kreator grafik AI, a w przyszłości nowe inne odsłony sztucznej inteligencji, zastąpią ogromne obszary zajmowane przez człowieka, bo to akurat pewne i nieuniknione. To z czym musimy się zmierzyć dziś i jutro, to planowanie społeczne technologii cyfrowych i realny dostęp wszystkich ludzi do wiedzy oraz tworzenia produkcji światowej. Nikt nie rodzi się kompetentny i kreatywny. To warunki, w których funkcjonujemy, takich nas tworzą. Wszyscy pracownicy wymierających gałęzi gospodarki powinni mieć zapewnione zarówno nowe miejsca pracy, jak i przeszkolenie do współtworzenia tej dziedziny technologii, w której znajdą się po zmianach. Tak samo ludzie, którzy tworzą słowo pisane, oprogramowanie, projekty wizualne, świat social mediów — muszą mieć warunki i wiedzę niezbędną w świecie ze sztuczną inteligencją. A jest to możliwe tylko po zniesieniu podziału klasowego i masowym udziale społecznym w pracy nad budową świata.

Jeżeli nie chcemy obudzić się w rzeczywistości, gdzie tylko nieliczni będą mieć dostęp do kreowania rzeczywistości za pomocą sztucznej inteligencji, my jako ludzie musimy odzyskać prawo do środków produkcji. Trzeba mieć świadomość, że AI to nie tylko chat GPT czy generator grafiki AI, ale w przyszłości również samokształcące się systemy operacyjne, jak również istoty pełniące role produkcyjne oraz społeczne. To, jaki potencjał w nich wyzwolimy, zależy od tego czy obalimy kapitalizm (oraz inne, powiązane z nim formy ucisku — takie jak patriarchat), odpowiadający dziś za realne zasady funkcjonowania świata społeczno-ekonomicznego. Tym samym również za treści, jakie generuje dzisiejsza sztuczna inteligencja, jak jest wykorzystywana i w jakim kierunku zmierza. 

To w socjalistycznym systemie organizacji świata możemy liczyć na roboty, które będą opiekować się starszymi osobami nieodpłatnie. To w socjalizmie możemy liczyć na wspólną partycypację w kreowaniu świata cyfrowego, w którym wszyscy jesteśmy zanurzeni coraz bardziej. AI nie jest zagrożeniem — jest szansą, jak każda nowa technologia na przestrzeni wieków. Zagrożeniem jest nieustannie kapitalizm, który ustala hierarchię klasową, warunkując całkowicie porządek społeczny i reprodukując coraz większe rozwarstwienie społeczne. Szansą sztucznej inteligencji jest również wizja nie tylko skrócenia czasu pracy, ale całkowitego zlikwidowania pracy ludzkiej w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. A co wtedy? Wyzwolenie potężnego ducha twórczego ludzi i dalsze kształcenie oraz partycypowanie inteligencji zbiorowej w tworzeniu globalnej wspólnoty — ogromnej pracy społecznej, która nigdy się nie kończy — socjalistycznej wspólnoty, wolnej od własności oderwanych od rzeczywistości elit.

Osoba autorska: Adam Angela Bell Turbiarz

Dodaj komentarz